Czyli obszerny fragment o sposobie niehierarchicznej organizacji społeczności zapatystowskiej po powstaniu.

Dziękujemy Marcinowi i LLunie za tłumaczenie.

Oryginalny tekst można znaleźć tutaj: https://enlacezapatista.ezln.org.mx/2023/11/14/decima-parte-acerca-de-las-piramides-y-sus-usos-y-costumbres-conclusiones-del-analisis-critico-de-marez-y-jbg-fragmento-de-la-entrevista-hecha-al-subcomandante-insurgente-moises-en-los-meses-de-ag/

Część dziesiąta: Dotycząca piramid, ich zastosowania i zwyczajów

Wnioski z krytycznej analizy MAREZ (Autonomicznych Gmin Rebelianckich Zapatystów) i JBG (Rady Dobrego Rządu). (Fragment wywiadu z Subkomendante Insurgente Moisés przeprowadzonego pomiędzy sierpniem a wrześniem 2023 w górach południowo-wschodniego Meksyku)

Listopad 2023.

Wprowadzenie

Kto wybudował siedmiobramne Teby?

W książkach stoją imiona królów.

Czy królowie dźwigali pustaki?

A wielokrotnie burzony Babilon –

Kto odbudowywał go za każdym razem? W których domach

świecącej złotem Limy mieszkali budowlańcy?

Dokąd szli wieczorem – gdy Chiński Mur był gotowy –

murarze? Wielki Rzym

pełen jest łuków triumfalnych. Kto je wzniósł?

Bertold Brecht

(tłum. Joanna Dziwak)

Znana jest obsesja, jaką miały panujące systemy w trakcie swojej historii na punkcie ratowania wizerunku pokonanych dominujących klas lub kast. Jakby zwycięzcom zależało na zneutralizowaniu negatywnego wizerunku pokonanych: uniknięciu ich upadku. W badaniach nad pozostałościami pokonanych cywilizacji czy kultur nacisk najczęściej kładziony jest na wielkie pałace władców, religijne budowle wysoko postawionych w hierarchii, jak i posągi oraz pomniki, które ówczesna elita postawiła sama sobie.

Za to piramidy, na przykład, nie zawsze są badane z takim samym antropologicznym czy archeologicznym (to nie jest ta sama rzecz) zainteresowaniem. [Nie zawsze jest badany] ich architektoniczno-religijny sens – czasami także ten naukowy – i to co w turystycznych broszurach (i programach politycznych wszelkiej maści) nazywa się “splendorem przeszłości”.

To naturalne, że różne rządy zwracają uwagę i, nie bez tęsknych westchnień, koncentrują się na królach i królowych. Wspaniałe pałace i piramidy można wskazywać jako punkty odniesienia do naukowego postępu tamtych czasów, społecznej organizacji, a także przyczyn “rozwoju i upadku”, ale żaden z władców nie lubi widzieć swojej przyszłości odzwierciedlonej przez przeszłość. Dlatego przekręcają oni przeszłość i zmieniają historię powstawania miast, imperiów i “transformacji”. Nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy, to każde zrobione sobie selfie na stanowisku archeologicznym ukrywa więcej niż ujawnia. Tam na górze, dzisiejszy zwycięzca będzie jutrzejszym pokonanym.

Jeśli jednak mówiąc o tych budowlach nie wspominamy o tych, którzy je projektowali – architektach inżynierach i artystach – to jeszcze mniej będzie odniesień do “siły roboczej”, czyli osób, na których plecach (w więcej niż jednym znaczeniu), zostały wzniesione cuda, które zadziwiają turystów z całego świata, kiedy znajdują czas, żeby pójść do klubu, galerii handlowej, czy na plażę.

Od tego sposobu myślenia do ignorowania tego, że dziedzictwo “siły roboczej” pozostaje żywe i działające, z językiem i kulturą, jest tylko jeden krok. Rdzenni mieszkańcy budujący na przykład piramidy w Teotihuacán i w majańskich regionach południowo-wschodniego Meksyku istnieją (to znaczy stawiają opór) i czasami dodają do tego oporu wywrotowy element, którym jest bunt.

W przypadku Meksyku różne rządy preferują osoby rdzenne jako żywe rękodzieło, a czasami jako dodana do niego choreografia. Obecny rząd nie reprezentuje żadnej zmiany w tej kwestii (nie tylko w tej, ale nie o tym teraz mowa). Ludzie rdzenni nadal są przedmiotem jałmużny (tej aspiryny dla łajdaków), przekupstwa wyborczego , rzemieślniczej ciekawości i znikającym punktem dla tych, którzy zarządzają trwającą destrukcją: “Zniszczę twoje życie, to znaczy twoje terytorium; ale nie martw się, zachowam piramidy tych, którzy wykorzystywali Twoich przodków i te śmieszne rzeczy, które mówisz, w które się ubierasz i które robisz.

Powiedziawszy to wszystko, obraz piramidy – z wąskim wierzchołkiem u góry i szeroką podstawą u dołu – będzie teraz użyty przez Subcomandante Insurgente Moisésa, żeby wyjaśnić nam coś o analizie (moim zdaniem, zajadłej i nieubłaganej) pracy MAREZ i JBG.

Kapitan

Trochę historii, nie za wiele, tylko 30 lat.

MAREZ i Rady Dobrego Rządu nie były tak do końca złe. Musimy pamiętać jak powstały. Dla Zapatystowskich społeczności były jak szkoła alfabetyzacji politycznej . Samodzielna alfabetyzacja.

Większość z nas nie wiedziała jak czytać, pisać czy mówić po hiszpańsku. Co więcej, mówixxśmy różnymi językami. To było dobre, ponieważ wtedy nasze wyobrażenia i nasza praktyka nie pochodziły z zewnątrz, ale raczej musiaxxśmy znaleźć je we własnych głowach, w naszej historii jako rdzennych osób, w naszych własnych sposobach.

Nigdy nie było okazji byśmy rządzixx samymi sobą. Zawsze ktoś nami rządził. Nawet przed Hiszpanami Imperium Azteków, które obecny rząd tak bardzo kocha – myślę że to dlatego, że kochają władczych ludzi – prześladowało różne kultury i języki. Nie tylko w Meksyku, ale też w tym miejscu, które dziś nazywane jest Ameryką Środkową.

Sytuacja w której byxxśmy, była sytuacją śmierci i rozpaczy . Zamknęli dla nas wszystko. Nie było drzwi, okien, nawet szpary. Jakby chcieli, żebyśmy utonęxx. Wtedy, jak to mówią, musixxśmy wybić dziurę w murze, który nas otaczał i potępiał. Jakby wszystko było ciemnością i naszą krwią zapalixxśmy małe światełko. Było nim powstanie Zapatystów, małe światełko w najciemniejszej z nocy.

Potem doszło do nas, że wiele osób prosi o zawieszenie broni, że musimy rozmawiać. Obywatele już o tym wiedzą. Wielu z nich przydarzyło się to samo co nam – zły rząd nie wypełnił swojego słowa. A nie wypełnia swojego słowa, ponieważ to rząd jest głównym oprawcą. Nasz wybór był wyborem pomiędzy tym, że kiedyś rząd spełni obietnice albo że znajdziemy własne rozwiązanie. Wybraxxśmy szukanie własnej drogi.

No i cóż, trzeba było się dobrze zorganizować. Organizowaxxśmy i przygotowywałxxśmy się przez dziesięć lat do wzięcia broni we własne ręce, żeby umierać i zabijać. A potem okazało się, że musimy organizować się, żeby żyć. A życie to wolność. I sprawiedliwość. I możliwość rządzenia sobą jako społecznością, a nie jak małe dzieci, takie jakimi widzi nas rząd.

Wtedy dotarło do naszych głów, że musimy stworzyć rząd, który słucha. Innymi słowy, nie taki, który robi to, co mu się podoba, ale raczej taki, który spełnia to, co mówią ludzie. Innymi słowy “rządzić poprzez służenie”, czyli słowa, które obecnie łajdacy plagiatują (innymi słowy, nie tylko plagiatują tezy. Nota redakcyjna)

Poprzez autonomiczne gminy nauczyxxśmy się, że możemy rządzić samymi sobą. I było to możliwe, ponieważ wiele osób nas wspierało bezinteresownie w znalezieniu własnej ścieżki życia. Innymi słowy, ci ludzie nie przyszli zobaczyć co mogą dostać – wyobrażam sobie, że tak jest zwykle, kiedy mówisz osobom postronnym o czymś, co trwa 30 lat – ale poświęcixx się projektowi na całe życie. Były też osoby, które chciały mówić nam, jak powinnxśmy robić. Ale my nie wziexxśmy broni we własne ręce, żeby zmienić szefa. Nie ma czegoś takiego jak dobry szef. Ale były i inne osoby, które szanowały nasze myśli, naszą drogę.

Wartość słowa

Otrzymane wsparcie było jak zobowiązanie, którego się podjxxiśmy. Jeśli mówimy, że potrzebujemy na przykład wsparcia w tworzeniu szkół i przychodni, żeby przygotować promotorów nauki i zdrowia, to musimy tego przestrzegać. Innymi słowy, nie możemy mówić, że jest to pomoc na jedną rzecz, a potem używać jej na inną. Wtedy i teraz musimy być szczerzx, ponieważ te osoby nie przyszły żeby nas wykorzystać, ale żeby nas wspierać. Tak to widzimy.

Musimy więc przeciwstawiać się atakom i bzdurom złego rządu, właścicieli ziemskich, wielkich firm, którzy bardzo starają się nas przetestować, patrząc, czy uda nam się przetrwać albo czy łatwo nas sprowokować, żeby móc potem oskarżać nas o mówienie kłamstw, o to , że my też chcemy Władzy i pieniędzy. I to, co można powiedzieć o Władzy, to to, że jest ona jak choroba, która zabija dobre pomysły i korumpuje, to znaczy sprawia, że ludzie chorują. I masz osobę, która wydaje się być dobra, jednak pod wpływem Władzy staje się szalona. A może ta osoba już była szalona, a Władza pozbawiła ją serca.

Więc pomyślxxśmy, że musimy organizować na przykład naszą opiekę zdrowotną. Bo widzimy w oczywisty sposób, że to, co robi rząd, to jedno wielkie kłamstwo, żeby tylko kraść, i nie przejmuje się tym, że ludzie umierają, szczególnie jeśli to ludzie rdzenni.

I stało się tak, że kiedy zrobixxśmy szczelinę w systemie i spojrzaxxśmy, to można było zobaczyć wiele rzeczy. Ale także wiele osób widziało nas. I pośród nich były takie, które spojrzały na nas i podjęły ryzyko pomagania i wspierania nas. Bo co jeśli my też kłamiemy i nie robimy tego, co mówimy? Mimo tego te osoby podjęły ryzyko i nas zobowiązały .

Zobacz, tam w miastach, słowo nic nie znaczy. Mogą powiedzieć coś w jednym momencie, a chwilę potem mówią coś przeciwnego, jakby gdyby nigdy nic, wszystko w porządku. Jest coś, co oni nazywają “mañanera”, czyli to że jednego dnia powiedzą jedną rzecz, a drugiego coś zupełnie odwrotnego. Ale skoro to się opłaca, to ludzie kibicują im i są szczęśliwi, bo oni dają im jałmużnę, która nawet nie pochodzi z ich pracy, ale z tego co ludzie pracujący dają rządowi w podatkach, które są jak “cobro de piso” (rodzaj wymuszania haraczu przez mafię w zamian za “ochronę”) zdezorganizowanej przestępczości.

Więc ci ludzie nas wspierali i zaczęxxśmy powoli z medycyną profilaktyczną. Jako że odzyskaxxśmy ziemię, wzbogacixxśmy naszą diete , ale nadal więcej rzeczy było potrzebnych. Stąd wybór ochrony zdrowia. Musimy odzyskać wiedzę zielarską, jednak to nie jest wystarczające, nauka też jest potrzebna. I dzięki lekarzom i lekarkom, których nazywamy “bractwami”, ponieważ są jak nasi bracia, którzy weszli na pokład i poprowadzili nas. Tak narodzili się lub wykształcili pierwsi trenerzy i trenerki zdrowia, to znaczy ci którzy przygotowali promotorów i promotorki.

A także edukacja, w szczególności kastylijski. Ponieważ dla nas hiszpański jest bardzo ważny, ponieważ jest mostem, dzięki któremu możemy się komunikować i rozumieć się nawzajem pomiędzy różnymi językami. Na przykład, jeśli mówisz w Tzeltal, będziesz miałx problem z komunikacją z kimś, kto mówi w języku Cho’ol lub Tzotzil lub Tojolabal lub Zoque lub Mame lub Quiché. Więc trzeba nauczyć się hiszpańskiego. I szkoły autonomiczne są w tym bardzo istotne. Na przykład, nasze pokolenie mówiło językiem mieszanym i hiszpańskim, który jest nie do końca poprawny, to znaczy mówimy łamanym. Ale teraz pojawiła się już generacja młodych osób, które uczyły się w szkołach autonomicznych, które znają kastylijski lepiej niż niektórzy obywatele. Zmarły Subcomandante Marcos mówił, że te młode osoby mogą poprawiać prace studentów. I wiesz że wcześniej, żeby złożyć skargę, trzeba było iść do Dowództwa, żeby ktoś ją napisał. Ale już tak nie jest. W każdej gminie autonomicznej był jeden pisarz/pisarka i cóż, to zadziałało.

Jedno ulepszenie w pewien sposób popychało kolejne. I niedługo potem, te młode osoby chciały więcej, chciały nauczyć się więcej. Więc organizowaxxśmy naszą opiekę zdrowotną w każdej wiosce , regionie i zonie. Ulepszamy rzeczy w każdej dziedzinie opieki zdrowotnej: położnictwie, roślinach leczniczych, leczeniu kości, laboratoriach, stomatologii, USG, to między innymi, powstały przychodnie. I tak samo w szkole, czyli edukacji. Mówimy o szkole, bo nam dorosłym również brakuje edukacji, mówimy o tym szeroko, edukacja nie jest tylko dla dzieci i nastolatków.

Co więcej, zorganizowxxśmy pracę, ponieważ ziemia była już nasza, a nie jak wcześniej w rękach posiadaczy ziemskich. Pracowaxxśmy jako rodzina i jako kolektyw na polach kukurydzy, fasoli, kawy, warzyw i na gospodarstwach. A także mamy zwierzęta gospodarskie, które potrzebne są w nagłych przypadkach ekonomicznych i w trakcie świąt. Kolektywna praca pozwoliła na ekonomiczną niezależność towarzyszek i to przyniosło jeszcze więcej dobrych rzeczy. Ale towarzyszki już o nich opowiadały.

Szkoła

Innymi słowy, nauczyxxśmy się rządzić samymi sobą, i mogxxśmy odłożyć na bok złe rządy i organizacje, które mówiły, że są lewicowe, progresywne i nie wiadomo co jeszcze. 30 lat uczenia się co znaczy być autonomicznym, to znaczy kierować sobą, rządzić sobą. Nie było to proste, ponieważ wszystkie rządy, które przeminęły, tj. PRI, PAN, PRD, PT, VERDE i MORENA, to ich żądza zniszczenia nas nie przeminęła. Z tego powodu, podobnie jak w przypadku poprzednich rządów, w tym rządzie mówi się, że już zniknęxxśmy, że już uciekxxśmy, że już jesteśmy tak bardzo pokonanymi, że nie ma już żadnych Zapatystów, że wyjechaxxśmy do Stanów Zjednoczonych lub Gwatemali. Ale widzisz, jesteśmy tutaj. W oporze i buncie.

I najważniejsza rzecz, której nauczyxxśmy się w MAREZ to to, że autonomia nie jest o teorii, pisaniu książek i przemawianiu. Jest to coś, co musi być zrobione. I jako społeczności, musixxśmy to zrobić, a nie czekać aż ktoś przyjdzie i zrobi to za nas.

Wszystko to jest, powiedzmy, dobrą stroną tego, czym było MAREZ: szkołą praktycznej autonomii.

Rady Dobrego Rządu także były istotne, ponieważ dzięki nim nauczyxxśmy się wymieniać pomysły dotyczące naszych walk z innymi braćmi z Meksyku i ze świata. Tam gdzie widziaxxśmy, że jest to trafne, to przyjmowaxxśmy to, tam gdzie nie było to przydatne, to odrzucaxxśmy to. Niektórzy mówili, że musimy się podporządkować temu, co mówią. Niby czemu? Skoro my postawiliśmy na szali nasze życie. Innymi słowy, tyle jesteśmy warci: krew nasza i pokoleń, które były przed nami i tych, które nadejdą. Nie jesteśmy tutaj po to, żeby ktoś przychodził i mówił nam co mamy robić, nawet jeśli uważa się za bardzo mądrego. Dzięki Radom Dobrego Rządu nauczyxxśmy się spotykać, organizować, myśleć, dawać opinie, proponować, dyskutować, uczyć się, analizować i decydować za samych siebie.

Jak podsumowanie, mówię wam, że MAREZ i Rady Dobrego Rządu pomogły nam nauczyć się tego, że teoria bez praktyki, to tylko puste słowa. A praktyka bez teorii, to jest tak jakbyś szedł jak człowiek niewidomy. I jako że nie ma teorii tego, co zaczexxśmy robić, nie ma instrukcji albo książki, to trzeba było stworzyć naszą własną teorię. Potykając się ,stworzyłyśmy teorię i praktykę. Myślę że to dlatego teoretycy i rewolucyjna awangarda nas nie lubią, bo nie tylko zabraxxśmy ich pracę. Pokazaxxśmy że gadanie to jedna rzecz, a rzeczywistość to coś zupełnie innego. I oto jesteśmy, ignoranci i zacofani, jak nas nazywają, ci, którzy nie mogą znaleźć drogi, ponieważ są chłopami. Ale jesteśmy tutaj i nawet jeśli zaprzeczają, istniejemy. Co za szkoda.

Piramida

Teraz czas na złe rzeczy. Albo nie takie złe, ale takie które okazały się już nieużyteczne dla tego, co ma nadejść. Dodając to do oczywistych wad. Jak mi mówiłxś, porozmawiamy o tym, jak to się zaczęło, a jak to dostało się do naszych głów, to zobaczymy później.

Główny problemem jest cholerna piramida. Piramida oddzielała władze od społeczeństwa, oddalały się coraz bardziej społeczeństwa i władze. Propozycje władz nie docierały do ludzi, podobnie jak opinie ludzi nie docierały do władz.

Z powodu piramidy ucina się wiele informacji, wytycznych, sugestii, wsparcia idei, które tłumaczą towarzyszki z CCRI (Comité Clandestino Revolucionario Indígena – Podziemy Rewolucyjny Komitet Rdzenny). Rada Dobrego Rządu nie przenosi w pełni informacji i ta sama rzecz dzieje się, gdy rzeczy są tłumaczone władzom Autonomicznych Gmin Rebelianckich Zapatystów, to samo dzieje się, kiedy MAREZ informuje zgromadzenia władz społeczności i to samo dzieje się, kiedy władze wsioski wyjaśniają to wioskom. Wiele uciętych informacji, wiele interpretacji lub dodatków, które nie pojawiły się w pierwotnej wersji.

Wiele wysiłku wkładano w trening władz i co 3 lata osoby członkowskie instytucji władzy odchodziły i przychodziły nowe. A główna baza władz wiejskich nie była przygotowywana. Innymi słowy, nie przygotowywano kolejnych osób, które miały wejść do instytcuji władzy. Powiedzixxxśmy „kolektyw rządowy” i nie zostało to w pełni zrealizowane, praca rzadko była wykonywana w taki sposób, i to było to, co najbardziej nie było spełnione, zarówno w MAREZ, jak i w JBG.

To już było popadanie w chęć decydowania przez nie, przez władze, o zadaniach i decyzjach, w taki sam sposób jak w MAREZ i JBG. Chciano odłożyć na bok siedem zasad rządzenia przez posłuszeństwo.

Były też organizacje pozarządowe, które na siłę chciały, aby projekty, które miały w JBG i MAREZ, zostały zaakceptowane, a nie były tym, czego potrzebowali ludzie. Osoby, które nas odwiedzały, stawały się przyjaciółmi rodzin lub wiosek i tylko im wysyłały jakąkolwiek pomoc. A niektórzy goście wręcz chcieli nami kierować i traktować nas jak swoich kelnerów. Z wielką uprzejmością musixxśmy im przypominać, że jesteśmy Zapatystami.

W niektórych MAREZ i JBG doszło również do złego zarządzania zasobami społeczności i oczywiście te instytucje zostały obłożone sankcjami.

Innymi słowy, podsumowując, widziano że struktura rządzenia jako piramidy nie była właściwą drogą. Nie było to oddolne, tylko odgórne.

Jeśli zapatyzm stanowiłoby tylko EZLN (Zapatystowska Armia Wyzwolenia Narodowego), to łatwo byłoby wydawać rozkazy. Ale rząd musi być obywatelski, a nie militarny. Wtedy to ludzie muszą znaleźć swoją drogą, swój sposób i swój czas. Gdzie i kiedy co robić. Wojsko powinno służyć tylko do obrony. Piramida może być użyteczna do celów militarnych, ale nie do obywatelskich. Tak to widzimy.

Przy innej okazji powiemy wam, jaka jest sytuacja tutaj w Chiapas. Ale teraz możemy powiedzieć, że jest tak jak wszędzie. Gorzej niż w poprzednich latach. Teraz zabijają ich w ich domach, na ulicach i w ich wioskach. I nie ma rządu, który widziałby i słuchał żądań ludzi. I rząd nic nie robi, bo oni sami są zbrodniarzami.

Nie tylko to. Powiedzixxxśmy już, że widzimy wiele nieszczęść, które nadejdą lub już tu są. Jeśli widzisz, że będzie padać lub że pierwsze krople już spadają, a niebo jest czarne jak dusza polityka, to wyjmujesz swój płaszcz przeciwdeszczowy i szukasz miejsca, do którego możesz się udać. Problem w tym, że nie masz gdzie się schronić. Musisz zbudować własne schronienie.

Chodzi o to, że zobaczyłyśmy, że z MAREZ i JBG nie będziemy w stanie stawić czoła burzy. Potrzebujemy, żeby Dení rosła i żyła oraz aby wszystkie pozostałe siedem pokoleń urodziło się i żyło.

W związku z tym wszystkim i całą resztą, weszxxśmy w wielką serię refleksji i doszxxśmy do wniosku, że pozostała nam tylko wielka dyskusja ze wszystkimi społecznościami i analiza, jak stawić czoła nowej i złej sytuacji, a jednocześnie jak zamierzamy dalej nami rządzić. Odbywały się spotkania i zgromadzenia, obszar po obszarze, aż osiągnięto porozumienie, że nie będzie już Rady Dobrego Rządu ani Autonomicznych Gmin Rebelianckich Zapatystów. I że potrzebujemy nowej struktury, to znaczy tego, aby ułożyć to w inny sposób.

Oczywiście ta propozycja nie jest tylko propozycją reorganizacji. To także nowa inicjatywa. Nowe wyzwanie. Ale myślę, że to powiemy później.

Ogólnie, bez większego zamieszania, na tamtym etapie MAREZ i JBG były użyteczne, i to bardzo. Ale następuje kolejny krok i są już dla nas za małe, rwą się i nawet jeśli je naprawiasz, to ostatecznie są do niczego. Ponieważ nadejdzie czas, kiedy zostaniesz tylko w łachmanach.

To co robimy to pocięcie piramidy. Więc ucięxxśmy ją od wierzchołka. Albo raczej wywócixxśmy, postawixxśmy ją do góry nogami.

Świętować przeszłość czy przyszłość?

Musimy iść przez środek burzy. Ale jako społeczności przywykxxśmy już do tego, żeby iść, kiedy wszystko jest przeciwko nam.

W nadchodzącym grudniu i styczniu nie świętujemy 30-lecia powstania. Dla nas każdy dzień jest celebracją, ponieważ żyjemy i walczymy.

Będziemy świętować, że rozpoczęxxśmy ścieżkę, która zajmie nam co najmniej 120 lat, może więcej. Kręcimy się już od ponad 500 lat, więc nie zostało wiele, tylko nieco ponad sto lat. A to nie jest już tak odległe. Jest, jak mówi José Alfredo Jiménez, „tuż za pagórkiem”.

Z gór południowo-wschodniego Meksyku.

Subcomandante Insurgente Moisés.

(Fragment wywiadu przeprowadzonego przez Kapitana Marcosa dla Tercios Compas. Copyleft México, Listopad 2023. Autoryzacja Rad Dobrego Rządu… o kurczę, ale przecież nie ma już Rad… więc autoryzacja MAREZ… eee, też nie… No rzecz w tym, że jest to autoryzowane. Wywiad został przeprowadzony w starym stylu, gdzie reporterzy używają zeszytu i długopisu. Teraz nawet nie idą na miejsce zdarzenia, żeby napisać notatkę, tylko biorą ją z portali społecznościowych. Tak, szkoda , mój człowieku).

Zaświadczam.

Kapitan ćwiczy kumbię “Sopa de caracol”. Tańcz! Nieważne że jest błoto!

Categories:

Tags:

No responses yet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *